Za nami 4 kolejka tegorocznej…

Za nami 4 kolejka tegorocznej PlusLigi. Kolejka która z pewnością nam wszystkim zapadnie w pamięć, przede wszystkim przez tragiczną wiadomość o rozstaniu (miejmy nadzieję że tylko tymczasowym) TRENERA TYSIĄCLECIA ANDRZEJA KOWALA z klubem z Podkarpacia. Nieoficjalnie mówi się że już dziś rano udał się do Castel Gandolfo gdzie zaczął pracować nad nowym projektem razem z Josephem Ratzingerem.

A w tej kolejce oprócz ostatniego tchnienia geniuszu i finezji najlepszego szkoleniowca w znanym nam świecie, moje piękne oczy ujrzały starcie Skry Bełchatów i AZSu Olsztyn. No jak mnie wkurwił ten mecz to nawet sobie nie wyobrażacie. Ja pierdolę. Mistrz Polski, z Szalpukiem i Kochanowskim na czele dostaje ciężki oklep od kompletnie przebudowanego i osłabionego klubu spod znaku paróweczek. Klubu który pokazał w polskiej stolicy węgla brunatnego siatkówkę kompletną, która spuściła na bełchatowski ul tonę pestycydów. Nie pomogła zjebana syrena, nie pomogły bogate jak wielodzietna rodzina w Bangladeszu przyśpiewki, nie pomógł Mariusz Wlazły który przez półtora seta zdobył pierdolony 1 punkt. Warto nadmienić że zastąpił on Teppana który zdobył 5 punktów i powoli zaczyna wyrastać na transfer tego sezonu. Ogółem w drużynie Trutni jedyny kogo można wyróżnić to Kochanowski – 5 bloków i 91% w ataku przy 11 próbach. Myślałem że Wielkiemu Prezesowi Piechockiemu nie uda się zastąpić Lisanaća, ale to co robi były gracz Olsztyna to kosmos. A w drużynie z Mazur każdy zrobił swoje, a jeszcze więcej zrobił Hadrava który był dla pszczółek jak Karbaryl i zdobył nagrodę MVP. Dostaliśmy taki Olsztyn z poprzedniego sezonu. Brawo paróweczki, brawo Woicki. Łysy przeproś za Łomacza.

Kolejnym smakowitym kąskiem w ten weekend był pojedynek wicemistrza i brązowego medalisty ostatnich rozgrywek. W Kędzierzynie spotkał się duet prowadzący reprezentację Polski w jednym z jej najlepszych okresów (Zbyszek Bartman pamiętamy). Zwycięsko z tej konfrontacji wyszli koziołkowi pod wodzą POTĘŻNEGO Włocha. Starcie na dosyć dobrym poziomie, było sporo dobrej gry, obron prosto ze starcia protoplasty AZSu Częstochowa i Reprezentacji Szwecji w 1655 (mniej więcej wtedy gdy Paweł Zagumny był juniorem). Szkoda że zobaczyliśmy tylko 3 sety, no ale kurwa jak byśmy chcieli zobaczyć więcej gdy Maciej 380 Muzaj w sytuacji gdy ma 2,5 metra wolnej prostej wpierdala się z całą mocą w pojedynczy blok Sama Deroo. Do chuja karmazyna ile jeszcze będzie on wielkim talentem który gdy się rozwinie będzie świecił równie jasno co kwazar 3C 273 wsadzony do zalanego szybu bytomskiej kopalni węgla kamiennego Szombierki. Granie całego meczu na 70% i zrobienie wielkiego gówna w końcówce. Piękny Łukasz Kaczmarek idealnie w tym meczu pokazał jak powinien grać atakujący. Brawo Najpiękniejszy. Ale wielkie plusy dla Olenderka i Janusza, szczególnie dla tego drugiego który może zapukać do kadry za rok. A Zaksa? Zaksa wzorowo. Zaksa nie frajerzy jak Resovia albo Skra, tylko robi swoje ze spokojem Gustavo Fringa wyrzynającego amigos z kartelu.

Ostatnim daniem tej kolejki było starcie Jastrzębia z Będzina na trudnym terenie w Sosnowcu. Tak, w Sosnowcu, bo w Będzinie w siatkówkę można grać tylko w międzytorzu stacji Będzin Miasto. Łatwy mecz i spokojne zwycięstwo Jastrzębia? Otóż kurwa nie. O ile pierwszy set wyglądał tak jak powinien, to w drugiej i trzeciej odsłonie ciężko popierdoliło Fromma, Kampę, Konarskiego i Lyneela. Nic po prostu. Hanysy stanęły jak Polańskiemu na widok 13 latki. Nie pomógł Oliva którego forma jest rozjebana jak oczy Kobry, a sam rosyjsko-niemiecki Kubańczyk chciał być jak Tiger i raz za razem robił benc o blok Ratajczaka. Będzinianie za to solidnie strzelali z zagrywki i raz za razem gasili swoich antagonistów blokiem. Koniec końców jednak Jastrzębie wyszło ze swojej biedagry i potrafiło ugrać zwycięstwo oraz 2 punkty. Jeszcze kurwa nie wiem, czy wolałbym być katowany dzisiejszą grą węglarzy czy może pełnym emocji i uniesień kokentarzem Macieja Jarosza, który to prawdopodobnie w stanie bezrozumnego oszołomienia stwierdził, że Grzegorz Kosok to materiał na kadre. Ale chyba kadre oldboyów – paraolimpijczyków. Gwoździem do trumny tego makabrycznego jak ryj Gregora Clegane’a widowiska było przyznanie Lukasowi Kampie statuetki MVP. Na takie mecze i ligę czekam.

Do zobaczenia za tydzień. Albo kiedyś.

#siatkowka #plusliga #blog #biedablogqcyka #belchatow #olsztyn #kedzierzynkozle #gdansk #bedzin #jastrzebjezdroj #sport

Powered by WPeMatico

Komentarze są wyłączone.