Stary człowiek, a może Drugi…

Stary człowiek, a może

Drugi sezon Brighton w elicie można określić mianem względnie spokojnego i stabilnego. Drużyna zajmuje 13. miejsce w tabeli, ma bezpieczną przewagę nad strefą spadkową i wszystko wskazuje na to, że pozostanie w ekstraklasie na dłużej niż 2 lata. Długofalowa wizja menedżera oparta na zaufaniu, doskonale współgra z zawodniczym kolektywem i przynosi oczekiwane efekty. Najważniejszym elementem całej układanki, obok Chrisa Hughtona, jest najskuteczniejszy piłkarz w zespole i najbardziej bramkostrzelny Anglik w lidze zaraz po Harrym Kanie – Glenn Murray.

Kiedy w 2016 roku Mewy szukały doświadczonego, lecz wciąż głodnego i chcącego potwierdzić swoją wartość napastnika, postanowiły nie ruszać się z południowego wybrzeża kraju. W Bournemouth występował bowiem gracz, który kilkukrotnie pokazał się z dobrej lub nawet bardzo dobrej strony, wciąż szukał swojego miejsca w piłkarskim świecie, a ponadto pragnął zaufania, za które mógłby się odwdzięczyć boiskowymi popisami. Jedną z niebagatelnych zalet jego kandydatury była świadomość realiów Championship, w której to lidze spędził 3 sezony i zdobył 44 bramki zwieńczone awansem wywalczonym w barwach Crystal Palace.

Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, zarząd Brighton nie wahał się przesadnie długo i zdecydował się go wypożyczyć. Jak się później okazało, był to strzał w sam środek tarczy, gdyż nie dość, że Glenn Murray walnie przyczynił się do awansu klubu do Premier League, to w dodatku znakomicie sprawdził się występując szczebel wyżej. W styczniu 2017 roku na konto Wisienek wpłynęło – śmieszne z perspektywy czasu – 3.5 miliona funtów. Właśnie tyle kosztowało wykupienie napastnika, który stał się wicekrólem strzelców zaplecza ekstraklasy. Upraszczając, właśnie tyle warte były 104 gole w 244 występach.

Poczciwy Glenn będący rewelacją Championship, po ponownym przybyciu do Premier League stał się prawdziwą sensacją. Występując w zespole zdobywającym stosunkowo niewiele bramek, stworzył efektywny duet z Pascalem Grossem i wyrósł na jednego z najlepszych zawodników ligi, biorąc pod uwagę kandydatów reprezentujących kluby spoza czołowej szóstki. Wszystko to w wieku 34 lat, o czym nie sposób nie wspomnieć mając świadomość intensywności oraz konkurencyjności angielskiej ekstraklasy. Analizując tegosezonowe poczynania Murraya można odnieść wrażenie, iż jest on niczym wino – im starszy, tym lepszy. W obecnych rozgrywkach osiąga bowiem jeszcze lepsze wyniki indywidualne aniżeli w poprzednich.

W sezonie 2017/18 Anglik zdobył 12 bramek, trafiając przeciętnie 0.34 raza na mecz. Natomiast po 24. kolejkach obecnej kampanii ma na swoim koncie 10 goli, co daje średnią na poziomie 0.42. Wszystko wskazuje na to, iż Glenn poprawi swoje osiągnięcie sprzed roku i na mecie rozgrywek zamelduje się z jeszcze pokaźniejszym dorobkiem strzeleckim. Skorzystać na tym może również Brighton, które ostatni sezon zakończyło na 15. miejscu w tabeli, a teraz plasuje się dwie lokaty wyżej.

Murray ma 35 lat i przeżywa swoją drugą młodość. Nigdy wcześniej na najwyższym poziomie nie wiodło mu się tak dobrze, nigdy wcześniej nie był tak ceniony i szanowany. Z pewnością ma jednak świadomość tego, że znajduje się po drugiej stronie rzeki i wiele czasu na boisku – przynajmniej tym najbardziej eksponowanym – już mu nie pozostało. Chcąc go w pełni wykorzystać daje z siebie wszystko i dumnie prowadzi Mewy do kolejnego utrzymania. Stary człowiek, a może…

Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.

Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!

#sport #mecz #pilkanozna #premierleague #brighton #zycienaokraglo

Powered by WPeMatico

Komentarze są wyłączone.