„Tacy sami, a ściana między nami” Futbol schodzi na ziemię. Użycie małej litery na początku ostatniego wyrazu pierwszego zdania w żadnym razie nie jest pomyłką. Nie mam bowiem na myśli odebrania Złotej Piłki kosmitom w postaciach Messiego oraz Ronaldo i ponowne sprowadzenie jej na naszą planetę przez Modricia. Chodzi o trend panujący w tej pięknej dyscyplinie sportowej na najwyższym światowym poziomie, dotyczący wzrostu zawodników. Zapewne nie uszedł Waszej uwadze fakt tego, że najlepsze zespoły coraz częściej i gęściej składają się z graczy uznawanych powszechnie za niskich. Doskonale widać to na boiskach Premier League. W ścisłych czołówkach wszelakich klasyfikacji plasują się gracze pokroju Sterlinga, Frasera czy Shaqiriego, którzy swoimi centymetrami mierzonymi wzwyż nie imponują. Hazard, Bernardo Silva i David Silva także do wielkoludów nie należą. To tylko kilka przykładów na to, iż szkoleniowcy preferują styl gry, oparty na krążeniu futbolówki od nogi do nogi po ziemi, wyszkoleniu technicznym i szybkości, a długie podania i walka w powietrzu stopniowo odchodzą do lamusa, są rzadkością w arsenale potentatów. Wśród ekip z dolnej części tabeli naturalnie nadal są pielęgnowane i czasem nawet zdają egzamin, jak chociażby w przypadku Cardiff. Co ciekawe, moda na niższych nie dotyczy wyłącznie graczy usposobionych skrajnie ofensywnie, czego dowodem jest chociażby korespondencyjna rywalizacja o panowanie w londyńskim środku pola. Po jednej stronie utytułowany, uwielbiany i doskonale znający realia angielskiej ekstraklasy N’Golo Kante. Po drugiej nie mniej lubiany, niezwykle waleczny, lecz na brytyjskie salony dopiero wkraczający Lucas Torreira. Ich boiskowe poczynania przynoszą niemal identyczne skutki. Francuz ewoluował pod wodz Czytaj dalej...
„Tacy sami, a ściana…
„Tacy sami, a ściana między nami” Futbol schodzi na ziemię. Użycie małej litery na początku ostatniego wyrazu pierwszego zdania w żadnym razie nie jest pomyłką. Nie mam bowiem na myśli odebrania Złotej Piłki kosmitom w postaciach Messiego oraz Ronaldo i ponowne sprowadzenie jej na naszą planetę przez Modricia. Chodzi o trend panujący w tej pięknej dyscyplinie sportowej na najwyższym światowym poziomie, dotyczący wzrostu zawodników. Zapewne nie uszedł Waszej uwadze fakt tego, że najlepsze zespoły coraz częściej i gęściej składają się z graczy uznawanych powszechnie za niskich. Doskonale widać to na boiskach Premier League. W ścisłych czołówkach wszelakich klasyfikacji plasują się gracze pokroju Sterlinga, Frasera czy Shaqiriego, którzy swoimi centymetrami mierzonymi wzwyż nie imponują. Hazard, Bernardo Silva i David Silva także do wielkoludów nie należą. To tylko kilka przykładów na to, iż szkoleniowcy preferują styl gry, oparty na krążeniu futbolówki od nogi do nogi po ziemi, wyszkoleniu technicznym i szybkości, a długie podania i walka w powietrzu stopniowo odchodzą do lamusa, są rzadkością w arsenale potentatów. Wśród ekip z dolnej części tabeli naturalnie nadal są pielęgnowane i czasem nawet zdają egzamin, jak chociażby w przypadku Cardiff. Co ciekawe, moda na niższych nie dotyczy wyłącznie graczy usposobionych skrajnie ofensywnie, czego dowodem jest chociażby korespondencyjna rywalizacja o panowanie w londyńskim środku pola. Po jednej stronie utytułowany, uwielbiany i doskonale znający realia angielskiej ekstraklasy N’Golo Kante. Po drugiej nie mniej lubiany, niezwykle waleczny, lecz na brytyjskie salony dopiero wkraczający Lucas Torreira. Ich boiskowe poczynania przynoszą niemal identyczne skutki. Francuz ewoluował pod wodz Czytaj dalej...