Kurz po transferze Krzysztofa…

Kurz po transferze Krzysztofa Piątka zacznie za moment powoli (bardzo powoli) opadać, lecz pozwólcie, że dorzucę swoje trzy grosze. Być może nie będzie to popularna opinia, ale w żadnym razie nie traktujcie jej jako wymuszone pójście pod prąd czy silenie się na bycie oryginalnym. Mam świadomość, iż wielu ludzi zapewne podziela moje zdanie. Do rzeczy jednak.

Nie przepadam za sytuacją, w której ze wszystkich stron zalewają mnie informacje na dany temat, czy to dotyczący sportu czy czegokolwiek innego. Nie czerpię przyjemności z napotykania powielanych treści w każdym możliwym miejscu, nie uśmiecha mi się porzekadłowe dzielenie lodówki z piłkarzami, celebrytami tudzież politykami. Bardzo często obrzydza mi to wizerunek danej osoby czy obraz danej sprawy, mimo że w rzeczywistości może być to aspekt bardzo pozytywny.

Z tego też powodu, Krzysztof Piątek niejako męczy mnie od lata, choć będąc precyzyjnym muszę zaznaczyć, iż nie chodzi o niego samego, a o ludzi, którzy generują cały ten szum, najpierw a propos wyśmienitej formy snajperskiej, później a propos niekończącej się sagi transferowej. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo cieszę się, iż kolejny Polak radzi sobie w silnej lidze zagranicznej, ba, podbija ją od pierwszego kontaktu z futbolówką. Życzę mu jak najlepiej, niech zgarnie koronę króla strzelców, niech zdobędzie puchar, mistrzostwo, Ligę Mistrzów, niech sięgnie po Złotą Piłkę! Jestem absolutnie ostatnim, który komukolwiek wróży potknięcie.

Jak najbardziej rozumiem też, że media muszą pisać i mówić – taka ich rola i, paradoksalnie, sądzę, iż świetnie, że to robią. Dobrze, że każdy dowie się o Polaku robiącym furorę na ziemi włoskiej. Nic jednak na to nie poradzę, iż cała ta otoczka zwyczajnie mnie męczy. Z drugiej strony, jest całkowicie uzasadniona, więc nie zamierzam z nią walczyć, pomijając fakt, iż byłby to pojedynek z wiatrakami, z góry skazany na porażkę. Jeśli Piątek ma osiągnąć sukces, niech trąbią o tym dniami i nocami, jeden szaraczek jakoś to przeboleje.

Na koniec, bardzo chciałbym, żeby Krzysztof poradził sobie w Mediolanie, choć wszyscy wiemy jak trudne czeka go zadanie. Niemniej jednak trzymam kciuki, by z powodzeniem rywalizował o tytuł Capocannoniere i poprowadził Milan do odrodzenia. Niech da fanom to, na co zasłużyli, a niedowiarkom udowodni, że niesłusznie poddają jego umiejętności w wątpliwość.

P.S. Tak, wiem, ten post jest kolejną kroplą wody w Piątkomaniowej fali zalewającej Was każdego dnia. Przepraszam.

Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.

Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!

#sport #pilkanozna #seriea #milan #transfery #acmilan #zycienaokraglo

Powered by WPeMatico

Komentarze są wyłączone.